środa, 30 maja 2012

Po co nam analiza kolorystyczna czyli o wszystkim i o niczym.

Przymierzam się właśnie do zanalizowania Marion Cotillard, chwilowo jednak nie mam aż tak dużo czasu plus ciągle się waham pomiędzy dwoma typami. Akurat jej analizę chciałabym przeprowadzić jak najdokładniej, bo Marion jest TAAAAKA piękna:-) Sami popatrzcie:


 A tymczasem chciałabym napisać trochę po co właściwie robi się analizę i do czego może się nam przydać. Jeśli nawet nie zamierzacie nigdy jej sobie robić i generalnie nosicie wszystko co akurat jest modne i Wam się podoba, to jednak z tej jednej rzeczy naprawdę warto zdać sobie sprawę. Jedziemy:-)

Niektórzy mówią, że ładne jest to, co się podoba. Niektórym na przykład podobają się tego typu stylizacje:


Trochę tak głupio mi krytykować samą Donatellę Versace oraz różne amerykańskie gwiazdy, ale tu nic mi do niczego nie pasuje i mnie nie zachwyca, no co ja zrobię:-)? Jennifer Hudson jest po prostu zbyt ciemna do takiej delikatnej pastelowej sukienki. Jej naturalny koloryt jest nasycony i ciemny, a sukienka jest blada i jasna, ergo nie ma między tymi dwoma kolorami harmonii, ergo Jennifer nie wygląda w niej dobrze, a już na pewno nie optymalnie. A gdybyście miały powiedzieć jakie są włosy Donatelli, to jaki przymiotnik przyszedłby Wam najpierw do głowy? Bo mi: "farbowane". Nie: ładne, długie, nie blond, nie proste, tylko farbowane właśnie i moim zdaniem to bardzo źle, bo jest to równoznaczne z faktem, że one do jej typu urody po prostu nie pasują, odstają, podobnie jak te prawie białe usta. Podkreślam, że przypadku obydwu pań nie mówimy o ich figurach, rysach twarzy czy wzroście, a jedynie o tym, czy zastosowane w makijażu i ubiorze kolory wydobywają ich naturalną urodę czy nie. Moim zdaniem - nie, wręcz przeciwnie.

Wróćmy do Jennifer Hudson. Myślę że większość z osób oglądających to zdjęcie intuicyjnie stwierdzi, że kolor sukienki nie pasuje do odcienia jej skóry - żeby nie było, to nie jest żadna rasistowska uwaga, ja jestem blada jak ściana i też nie wyglądałabym w nim najlepiej.  Ale dlaczego te dwa kolory się gryzą? Czy jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie?

Po pierwsze, moim skromnym zdaniem, każdy kolor ma swoją "filozofię". Raczej nikt nie wątpi, że nie zakłada się wściekłej czerwieni na pogrzeb ani kolorowej hawajskiej koszuli a la Cejrowski na rozmowę o pracę. Bardzo często kolor w który się ubieramy ma za zadanie coś wyrazić. Pastele - sukienka J. Hudson jest pastelowo różowa - czyli czyste kolory do których dodano bardzo dużo bieli są z definicji jasne, delikatne i czyste, nie zawierają w sobie ani trochę czerni (w przeciwieństwie do odcieni pudrowych). Zatem założenie czegoś pastelowego ma sens jedynie w tych stylizacjach, w których chcemy podkreślić właśnie tą delikatność i jasność. Jennifer Hudson nie jest jasna i delikatna, ma zdecydowaną, nasyconą, ciemną urodę która w zestawieniu z delikatnością sukienki staje się już zbyt ciemna i niezbyt atrakcyjna (IMHO). W pastelach wyglądają tak naprawdę dobrze tylko blondynki i to te "rozbielone", a nie "przyszarzałe", bo tylko one mają szansę wystylizować się na naprawdę jasne i delikatne. Na przykład Taylor Swift:



Stylizacja na słodkiego aniołka nie każdemu musi się podobać, ale patrząc na to zdjęcie ja przynajmniej nie mam wrażenia, że kolory się ze sobą "kłócą". Miało być słodko i delikatnie i jest. Jennifer Hudson w podobnych kolorach powyżej z pewnością słodko i delikatnie nie wyglądała.

Innym przykładem jest słoneczny odcień żółtego - ciepły, wyrazisty i radosny. Użycie go np. u osoby bladej, o delikatnej, "przyszarzałej" urodzie będzie zupełnie bez sensu, bo jego ciepło i wyrazistość niestety nie udzielą się tej osobie, tylko sprawią, że skóra będzie wyglądała na zmęczoną i niezdrową.

Jest słonecznie i wesoło i w dodatku naturalnie? Jest:-D












                                           A w przypadku "chłodnej" Lily Collins?


Jak uniknąć takich błędów? Tak jak już pisałam wcześniej, najważniejsze to rozpoznać swoją główną cechę. Czasem jest to dość proste, czasem nawet profesjonalny kolorysta będzie miał z tym problem. Kiedy jednak już to odkryjemy (a nawet zanim to się stanie:-), powinnyśmy trzymać się z daleka od kolorów przeciwnych do naszego typu urody czyli:

- typy ciemne nie ubierają się od stóp do głów na jasno, bo w efekcie mogą wyglądać "ziemiście" i starzej
- typy jasne unikają ciemnych kolorów, bo będą wyglądać smutno i blado
- typy ciepłe strzegą się chłodnych odcieni, żeby nie wyglądać jak po żółtaczce
- typy chłodne unikają ciepłych kolorów, bo przy nich wyglądają niezdrowo
- typy przygaszone (delikatne) nie ubierają się na jaskrawo, bo nie będzie ich widać
- typy czyste (kontrastowe) nie zakładają zgaszonych odcieni, bo, m.in., ubrania będą na nich wyglądać jak niedoprane

Jeśli jednak koniecznie chcemy założyć coś do nas niepasującego, to warto zdawać sobie sprawę jak to "niedopasowanie" złagodzić, żeby wyglądać korzystnie. Jeszcze jeden przykład:

Wspomniana już Taylor Swift jest jasna i raczej mało kontrastowa, ale w tej kontrastowej sukience wygląda ok:



Ta stylizacja uszła jej na sucho dzięki mocnemu makijażowi. Gdyby zrobiła sobie make-up typu nude, byłoby znacznie gorzej, cała jej uroda zostałaby przytłoczona tą sukienką. Poza tym jest bardzo młoda i takie "ekscesy":-D mogą jeszcze "przejść. Jednak za kilkanaście lat nie powinna już tego powtarzać, chyba że chce wyglądać jak przysłowiowa "stara pudernica". Poniżej dowód, że w równie mocnej kolorystyce można wyglądać dobrze bez zmalowywania się:


Jessica Szohr (jedna z kolejnych na mojej liście do zanalizowania, wietrzę w niej dość rzadko spotykany typ kontrastowy) nie musiała robić sobie makijażu pin-up, żeby i przy tej sukience było widać, że jednak ma oczy i usta:-))

Czas do pracy:( W następnej notce spróbuję podsumować ciepło i chłód i może za jednym zamachem napiszę coś niezmiernie ciekawego o tym jak odkryć w sobie typ ciemny i jasny. Wiem że mój blog nie bije (póki co:P) rekordów popularności, jednak wszystkich zabłąkanych tu wędrowców zachęcam do wyrażania swojej opinii na temat zdjęć.  Czasem jak się tak na nie napatrzę to zaczynam mieć wrażenie, że już nic do nikogo nie pasuje lub że wszystko pasuje do wszystkiego:)) dlatego naprawdę będę bardzo wdzięczna za opinie czy zgadzacie się z moimi tu teoriami czy nie:-)


czwartek, 24 maja 2012

Pierwsza analiza:-) - Christina Ricci

Dziś zapowiadana analiza pierwszej gwiazdy "Uwodziciela" czyli Christiny Ricci. Ponieważ jest to pierwsza analiza na blogu pozwolę sobie na kilka uwag wstępnych:-)

1. Wynik uzyskany na podstawie zdjęć, bez widzenia danej osoby na żywo, nie jest całkowicie wiarygodny, bo często nie jestem w stanie stwierdzić jaki jest naturalny odcień włosów, skóry czy nawet oczu danej osoby - zdjęcia mogą być przekłamane, sfotoszopowane (dlatego ocenianie na podstawie zdjęć z sesji jest najbardziej ryzykowne), poza tym rzadko kiedy można znaleźć zdjęcie bez make-up'u, nie wspominając o farbowanych włosach czy kolorowych soczewkach. Efekt jest taki, że czasem na blogach znanych stylistów pojawiają się sprzeczne informacje - np. Jennifer Aniston jest raz klasyfikowana jako Zgaszone Lato a czasem jako Ciepła Wiosna (choć te typy nie mają ze sobą wiele wspólnego). Angelinę Jolie czasem określa się jako Zgaszone Lato a czasem jako Chłodną Zimę (tu różnica jest stosunkowo niewielka). W każdym razie postaram się moje wnioski ilustrować przykładowymi zdjęciami, żeby było jasne na jakiej podstawie je wyciągnęłam i żebyście mogły łatwo sprawdzić czy się ze mną zgadzacie.

2. Z uwagi na łatwo dostępne zdjęcia będę analizować znane osoby - modelki, aktorki, piosenkarki (chyba że ktoś przyśle mi kilkanaście swoich zdjęć w różnych kolorach i pozwoli je zamieścić:), a znane osoby mają to do siebie, że na ogół są bardzo ładne i zadbane. Pomijając jakieś naprawdę koszmarne błędy w stylizacji, ładna osiemnastolatka, nawet w zupełnie nieodpowiednim kolorze, raczej nie ma szans wyglądać naprawdę źle i prawie na pewno będzie wyglądać lepiej niż 50-latka w najpiękniejszym dla niej odcieniu. Z czego oczywisty wniosek jest taki, że im jesteśmy starsze tym bardziej powinnyśmy uważać na dobór barw.

3. I jeszcze jedno a propos wyglądania "źle" - czasami tak bardzo lubimy jakiś kolor albo tak bardzo podoba nam się jakaś kreacja albo to jak wygląda w niej figura jakiejś osoby, że nie zwracamy dużej uwagi na to, jak jej kolor "gra" z odcieniem skóry czy włosów. Moim zdaniem jednak, i ta idea będzie mi przyświecała tak długo jak zdania nie zmienię:-), dobry kolor to taki, który jest tylko tłem eksponującym naszą urodę, który widać dopiero po tym, jak zobaczy się nas i który można założyć i wyglądać ślicznie bez robienia specjalnego makijażu. Koniecznie muszę podać tu przykład Dominiki Ostałowskiej - w jej przypadku delikatne, zszarzałe, nierzucające się w oczy kolory sprawiają, że jej twarz staje się wyrazista i nabiera blasku; przy jaskrawych wzorach wszystko, co jest w niej ładne, zostaje przytłoczone i niemal znika.



















Tych zdjęć chyba nie trzeba komentować:-)?

4. To już chyba koniec uwag ogólnych.  Oto nasza gwiazda dnia (jako dziecko, więc jest największa gwarancja naturalności):


    Christina Ricci (żródło: hissandpop.com)                                              













Na razie niewiele można o Christinie powiedzieć: ze wszystkich 6 atrybutów (dla przypomnienia: jasny, ciemny, kontrastowy, przygaszony, chłodny i ciepły) bez wątpienia można odrzucić tylko typ jasny jako jej główną cechę (dlaczego bez wątpienia wyjaśnię w jednej z kolejnych notek).  Jeśli jednak ktoś mi nie wierzy, to proszę, oto dowód:


                                                            (źródło: graphicshunt.com)

Zdjęcie powyżej pokazuje też, że Christinie niespecjalnie pasują też przybrudzone, jasne barwy; wygląda smutno i nijako. Sprawdźmy to jeszcze na kilku innych kolorach:



Nie jest może fatalnie, ale to jeszcze chyba nie jest optimum. Przyciemnijmy więc te kolory....


Chyba trochę mniej mdło? To teraz jeszcze popatrzmy się na Christinę w wersji ciepłej i chłodnej:


Bardziej podoba mi się w ciepłych, ale w chłodnych też nie jest bardzo źle... Z tego wszystkiego można wysnuć hipotezę, że głównym atrybutem Christiny jest typ Ciemny (inaczej Głęboki, Deep). Jest więc albo Głęboką Jesienią, albo Głęboką Zimą (albo może jednak jeszcze inną z Zim?) Popatrzmy na inne zdjęcia:

                                                               (źródło: ourvanity.com)

Złoto. Nawet najbardziej "zrobiony" chłodny typ wyglądałby w tym koszmarnie, a Christinie jest w nim bardzo do twarzy. Odrzucam więc możliwość Chłodnej Zimy - szczerze mówiąc nie brałabym takiej opcji w ogóle pod uwagę gdyby nie fakt, że tak określono ją na jednym z blogów kolorystycznych, który sprawiał dość profesjonalne wrażenie. No to może Zima Kontrastowa?


Tu mam większy problem. Na pierwszym zdjęciu Christina wygląda ok, choć kolory sukienki są dość mocno zestawione. Jednak na drugim wyraźnie widać, że nie - jaskrawy, chłodny róż szminki gryzie się z ciepłym, bursztynowym kolorem oczu i jeszcze te kontrastowe kolczyki i włosy w bardzo ciemnym chłodnym brązie.... jak dla mnie za chłodno i za jaskrawo. Pierwsze co widzę, to kolor szminki, a dopiero potem osobę ją noszącą - a zatem kontrast jako główny atrybut też odrzucam. I jeszcze to zdjęcie:

                                                           (źródło: makeherup.com)

Christina w stylizacji po lewej, typowo głeboko-zimowej i w chłodnej szarej bluzce wygląda nienaturalnie i blado. Taki look może się niektórym podobać, ale jak dla mnie jest tu zbyt "zrobiona" i widać, że nie jest to jej naturalny wygląd - więc klasyczną Głęboką Zimą Christina chyba też nie jest. Po prawej stronie jest lepiej, dużo bardziej harmonijnie i naturalnie (te kolory kojarzą mi się z Przygaszoną Jesienią, której też do końca nie wykluczałam) , ale trochę brak mi koloru, jest trochę nudno - po raz kolejny dochodzę do wniosku, że nadmierne rozjaśnienie nie wpływa na nią korzystnie. A zatem zostaje nam ostatnia opcja:
Głęboka Jesień! Powinna nosić kolory przede wszystkim nasycone, raczej unikać jasnych i pastelowych. Po drugie, Christina jest już blisko Głębokiej Zimy, więc może sobie też pozwolić na chłodniejsze (ale koniecznie nasycone odcienie). Czystość koloru nie ma już większego znaczenia, ale odrobinka przygaszenia mogłaby jej wyjść na dobre:-)
Poniżej Christina w typowych "głęboko-jesiennych" kolorach:


                                         




                                                                 (źródło: pinger.pl)

                                                             (christinariccigallery.com)
                                                             (źródło: uroda-wdziek.pl)

                                                             (źródło: examiner.com)


That's all, folks:-) Jeśli się nie zgadzacie (lub, jeszcze lepiej, zgadzacie:-D) z czymkolwiek, co tu napisałam, to będę bardzo wdzięczna, jeśli o tym napiszecie.

                                                  

wtorek, 22 maja 2012

Uwodziciel:-)

Dziś tylko zapowiedź (właściwie to nie wiem czy ma duży sens pisanie zapowiedzi na blogu, który przeglądają 3 osoby - ale za to jakie:-). Byłam dziś na przedpremierowym pokazie filmu "Uwodziciel" i jako że był nudnawy mogłam bez przeszkód skupić się na analizowaniu typów kolorystycznych głównych aktorek (Umy Thurman, wyglądającej słodko jak pralinka Christiny Ricci, Holliday Grainger i Kristin Scott-Thomas) i mam nadzieję, że bogato ilustrowane wyniki uda mi się przedstawić tu niedługo:-)

Christina Ricci

Holliday Grainger

Źródło zdjęć: http://belamifilm.com


niedziela, 20 maja 2012

Chłód vs ciepło część 1b. Jak rozpoznać temperaturę koloru i zastosować ją w praktyce?

Dziś będzie krótka "lekcja", bo dłuższej nie mam czasu tworzyć, a bardzo chcę coś tu w końcu wrzucić:-) Zaczynamy.

Na potrzeby poprzedniego postu popełniłam pewną nieścisłość i napisałam, że jeśli bardziej pasuje nam kolor niebieski, to prawdopodobnie wskazuje to na typ chłodny, a jeśli pomarańczowy - ciepły. Ogólnie rzecz biorąc informacja ta jest prawdziwa, ale nie uwzględnia jednej kwestii: czy wszystkie odcienie niebieskiego są chłodne? Czy wszystkie żółcie są ciepłe?

Na początek pytanko:-) Czy kolor poniżej jest ciepły czy zimny?



Prawidłowa odpowiedź: zależy z czym go porównamy:-))) Jest to czerwień, do której dodałam ok 7% niebieskiego (czysta czerwień jest oznaczona na zestawieniu kolorów poniżej numerem 5), co w rezultacie dało nam czerwień-już-prawie-malinową:-). Na kolejnych kwadratach zawartość niebieskiego wzrasta o kolejnych 7%, przechodząc stopniowo w róż. A zatem, im więcej niebieskiego - najchłodniejszego koloru - dodamy do koloru bazowego, tym chłodniejszy ten kolor się stanie. Z drugiej strony "5" dodawałam w tych samych proporcjach żółć, ocieplając czerwień i zbliżając się do pomarańczu.


Spróbujmy teraz z drugiej strony. Weźmy czysty błękit i stopniowo dodawajmy do niego czerwień. Im mniej będzie czerwieni, tym chłodniejszy odcień fioletu otrzymamy. Ciepłe typy będą lepiej wyglądały w fioletach z prawej strony obrazka, chłodne - z lewej. Na przykład:




Właśnie dlatego praktycznie każdy typ urody może nosić każdy kolor; ważne jest jednak, żeby odpowiednio dobrać kilka parametrów koloru - temperaturę, czystość i odcień (jaśniejszy lub ciemniejszy).
Jeśli zdefiniujemy siebie jako typ chłodny należy bardzo uważać na żółcie, złota i pomarańcze - albo unikać ich w ogóle, a już na pewno nie stosować ich bez odpowiedniego makijażu; analogicznie, w przypadku, gdy ciepło jest podstawową dla jakiejś osoby cechą, należy przede wszystkim unikać czystych błękitów i srebra.

W następnej notce spróbuję zilustrować to co dziś napisałam konkretnymi zdjęciami:-)

poniedziałek, 14 maja 2012

Najważniejszy krok, czyli odkrycie swojej głównej cechy kolorystycznej część 1a z 3.

Jeśli któraś z Was próbowała samodzielnie zdefiniować swój typ (wiosna, lato, jesień, zima) to na pewno przynajmniej na chwilę utknęła przy kwestii "jestem typem chłodnym czy ciepłym?". Te z Was, które mają typ urody jak np.Jessica Alba albo Elizabeth Taylor nie będą raczej miały specjalnych wątpliwości. No, ale na wszelki wypadek mały test:

Elizabeth jest typem chłodnym czy ciepłym?



A Jessica Alba?




(I jeszcze muszę zaprezentować sukienkę Liz Taylor z "Kotki na gorącym blaszanym dachu", mistrzostwo świata moim zdaniem):





 Przyznam, że jeszcze żadnej z tych dwóch pań nie analizowałam (ale zamierzam:-), więc nie wiem dokładnie jakim typem są; ale już na pierwszy rzut oka widać, nawet nie porównując ich zdjęć, że Taylor po prostu nie jest typem ciepłym, a Alba chłodnym. Tak więc dziewczyny które mają w sobie wyraźny chłód lub ciepło nie miały pewnie z podstawowym pytaniem 4-typowej analizy problemów. Ale jeśli ktoś wygląda na przykład tak?:


Natalii Lesz też nie analizowałam jeszcze (chociaż pewne podejrzenia mam:-)*, ale o ile w przypadku poprzednich "modelek" ciepło lub chłód po prostu rzuca się w oczy, tutaj już tak nie jest i trzeba by się było dobrze zastanowić i poanalizować żeby to ustalić. Wiele osób z którymi rozmawiałam o analizie mówiło mi, że czasem nawet koloryści i wizażyści podawali im sprzeczne informacje, doszukując się w nich raz typu ciepłego, raz chłodnego. Dlatego uwaga - jeśli wyglądamy dobrze zarówno w kolorach ciepłych jak i chłodnych i nijak nie możemy się zdecydować do którego należymy, najlepiej w ogóle przestać się tym zajmować, bo prawdopodobnie ta informacja nie na wiele nam się przyda. Oczywiście samą siebie trudno jest ocenić obiektywnie i dlatego warto poradzić się specjalisty, ale jeśli zupełnie nie jesteśmy w stanie określić czy jesteśmy chłodniejsze czy cieplejsze, to nie ma sensu dalej się z tym męczyć. A co należy zrobić? Sugeruję, na przykład, poczekać na drugą i trzecią część tej notki, tam wszystko powinno się wyjaśnić:-)) A tymczasem zapraszam do "rozważań" na temat typów ciepłych i chłodnych.

Najprostsza metoda rozpoznania u siebie ciepła/chłodu to zabawa z przykładaniem sobie do twarzy kolorów. Na przykład, bierzemy niebieską/różową i pomarańczową bluzkę, kładziemy je jedna pod drugą i przykładamy do twarzy. Przyglądamy się chwilkę jak wyglądamy np. w niebieskim, po czym zabieramy ją szybko i patrzymy co się "dzieje z twarzą" przy drugim kolorze. Podobnie można przykładać np. kolor srebrny i złoty. Oczywiście, jeśli lepiej nam w niebieskim/różowym/srebrnym to prawdopodobnie jesteśmy typem chłodnym, jeśli w tych drugich - ciepłym. Na przykład:

"Chłodna" Paulina Portizkowa w ciepłej żółci i chłodnym niebieskim:



"Ciepła" Jessica Alba w ciepłym pomarańczu i szaro-srebrnym, chłodnym kolorze. Nie sugerujcie się jej śliczną buzią (znalezienie zdjęcia na którym Jess wyglądałaby naprawdę źle jest niemożliwe:-), ale popatrzcie jak zachowuje się jej skóra w sąsiedztwie obydwu kolorów. Pomarańcz pięknie się harmonizuje i nie odcina od skóry jak żółty u Pauliny Poriztkowej; z kolei chłodniejsze srebro przyciemnia koloryt Jessiki - efekt: postarzenie, brak świeżości.






W następnej części: chłód vs ciepło część B:-), czyli jak rozpoznać temperaturę koloru i zastosować tę wiedzę w praktyce.

*Chciałabym zaznaczyć jedną rzecz: na kursie analizy instruktorka (w tej roli znakomita Ania Ciechomska:-)) pokazywała nam jak rozpoznawać typy kolorystyczne na przykładzie różnych gwiazd; jest więc mnóstwo aktorek i modelek których analizę dokładnie prześledziłam i które mogłabym tu teraz podawać; nie jestem jednak pewna czy nie byłoby to kopiowanie i rozpowszechnianie informacji, które można zdobyć tylko poprzez płatny kurs i czy byłoby to fair w stosunku do szkoły, która go prowadziła, dlatego nie zamierzam tego robić; poza tym blog ten w założeniu ma mi służyć do pogłębiania wiedzy i "ćwiczenia oka":-) a nie przepisywania notatek z kursu.

niedziela, 13 maja 2012

Skromne początki:-)

Ten blog, na co jego tytuł niespecjalnie wskazuje, będzie poświęcony analizie kolorystycznej w systemie 12 typów i - jak dobrze pójdzie - o kolorach w ogóle. Pewnie każda z Was słyszała kiedyś o podziale typów urody na "cztery pory roku"; odnalezienie swojej pory ma wskazać nam kolory w jakich wyglądamy najlepiej. Cała ta idea niespecjalnie mnie fascynowała dopóki nie sprezentowałam kiedyś koleżance lekcji makijażu i analizy w jednym. Ponieważ był to prezent-niespodzianka pojechałam z nią do studia i zostałam na okres pierwszego szoku:-P, czyli przez około 20 minut, zahaczając o początek analizy. Wyszłam stamtąd zafascynowana ideą, że jednak jest możliwe odnalezienie klucza według którego można sobie dobrać pasujące barwy i że może jednak dobry gust i wyczucie koloru to nie jest coś, z czym tylko niektórzy ludzie się rodzą, a jeśli jednak się z tym nie urodzą, to do końca życia chodzą ubrani jak głupole.

Pierwsze informacje o analizie znajdowałam w internecie. Analiza wg czterech pór roku szybko mnie zniechęciła, bo jakoś w żadnym typie nie mogłam się do końca odnaleźć, miałam wrażenie że ona opisuje tylko najbardziej typowe rodzaje urody,a dla wielu osób - w tym mnie - jest zupełnie nieprzydatna.Drążyłam jednak dalej aż trafiłam na stronę, która byłaby świetna gdyby nie fakt, że tylko opisuje kolory, zamiast je pokazywać. Ale to chyba ona jest ostatecznie winna temu, że moje zainteresowanie kolorami nie minęło jak milion innych, ale nadal siedziało gdzieś z tyłu głowy. Ale...internet, jak mi się zdawało, przekopałam już byłam wzdłuż i wszerz i żadnej nowej wiedzy nie mogłam już z niego wycisnąć. Dostępnych w Polsce książek o analizie było i nadal jest mało, wszystkie z jakimiś przedpotopowymi stylizacjami i makijażami (przedpotopowe to moim zdaniem a la lata 70, 80 i nawet 90, kiedy modę, IMHO, ogarnęło szaleństwo kiczu). No to co mi zostało? Kurs!

Na kursie wizażu na analizę wg 4 pór roku przeznaczony był cały jeden dzień zajęć. Nie dowiedziałam się na nim niczego specjalnie nowego, choć pokaz jak taka analiza jest przeprowadzana na żywo był bardzo ciekawy. Niestety nie do końca odpowiedział mi na pytanie jaką zasadą należy się kierować, żeby zdefiniować typ urody i dobrać odpowiednią paletę. Albo dlaczego koleżanka z kursu, dość jasna blondynka z łatwo opalającą się na brąz cerą jest tak samo jak ja typem letnim, choć ja mam prawie czarne włosy i jasną cerę, której opalenie graniczy z cudem?

Wytrwałość jest jednak kluczem do sukcesu, zapamiętajcie to sobie, jestem żywym przykładem:-P. Raz na jakiś czas, w chwilach szczególnie silnych nawrotów mojej kolorystycznej choroby, przeczesywałam ponownie internet w celu odnalezienia nowych informacji - i tym sposobem, pod koniec ubiegłego roku, w końcu się udało! Dostałam zawiadomienie od jednej ze szkół wizażu z Warszawy o kursie analizy wg 12 typów, a do tego bardzo obiecujący fragment skryptu, który nie tylko szczegółowo opisywał, ale też pokazywał za pomocą zdjęć i ilustracji o co w tym wszystkim właściwie chodzi.

Chyba do żadnego egzaminu w życiu nie uczyłam się z takim zapałem jak do egzaminu z analizy i chyba też nigdy z żadnego nie miałam 100% dobrych odpowiedzi:-) W końcu czuję, że mam wreszcie w ręku narzędzie dzięki któremu mogę przeanalizować wszystko i wszystkich:-) Jedyne czego jeszcze trochę mi brakuje to wprawy w używaniu tego narzędzia i głównie po to powstał ten blog. Zamierzam analizować tu mniej lub bardziej znane osoby, stworzyć opisy kolorów i w ogóle mam mnóstwo innych pomysłów, ale nie będę teraz pisać, żeby nie zapeszać:-)

W następnej notce: jak rozpoznać swoją najważniejszą cechę kolorystyczną. Zapraszam:-)