środa, 30 maja 2012

Po co nam analiza kolorystyczna czyli o wszystkim i o niczym.

Przymierzam się właśnie do zanalizowania Marion Cotillard, chwilowo jednak nie mam aż tak dużo czasu plus ciągle się waham pomiędzy dwoma typami. Akurat jej analizę chciałabym przeprowadzić jak najdokładniej, bo Marion jest TAAAAKA piękna:-) Sami popatrzcie:


 A tymczasem chciałabym napisać trochę po co właściwie robi się analizę i do czego może się nam przydać. Jeśli nawet nie zamierzacie nigdy jej sobie robić i generalnie nosicie wszystko co akurat jest modne i Wam się podoba, to jednak z tej jednej rzeczy naprawdę warto zdać sobie sprawę. Jedziemy:-)

Niektórzy mówią, że ładne jest to, co się podoba. Niektórym na przykład podobają się tego typu stylizacje:


Trochę tak głupio mi krytykować samą Donatellę Versace oraz różne amerykańskie gwiazdy, ale tu nic mi do niczego nie pasuje i mnie nie zachwyca, no co ja zrobię:-)? Jennifer Hudson jest po prostu zbyt ciemna do takiej delikatnej pastelowej sukienki. Jej naturalny koloryt jest nasycony i ciemny, a sukienka jest blada i jasna, ergo nie ma między tymi dwoma kolorami harmonii, ergo Jennifer nie wygląda w niej dobrze, a już na pewno nie optymalnie. A gdybyście miały powiedzieć jakie są włosy Donatelli, to jaki przymiotnik przyszedłby Wam najpierw do głowy? Bo mi: "farbowane". Nie: ładne, długie, nie blond, nie proste, tylko farbowane właśnie i moim zdaniem to bardzo źle, bo jest to równoznaczne z faktem, że one do jej typu urody po prostu nie pasują, odstają, podobnie jak te prawie białe usta. Podkreślam, że przypadku obydwu pań nie mówimy o ich figurach, rysach twarzy czy wzroście, a jedynie o tym, czy zastosowane w makijażu i ubiorze kolory wydobywają ich naturalną urodę czy nie. Moim zdaniem - nie, wręcz przeciwnie.

Wróćmy do Jennifer Hudson. Myślę że większość z osób oglądających to zdjęcie intuicyjnie stwierdzi, że kolor sukienki nie pasuje do odcienia jej skóry - żeby nie było, to nie jest żadna rasistowska uwaga, ja jestem blada jak ściana i też nie wyglądałabym w nim najlepiej.  Ale dlaczego te dwa kolory się gryzą? Czy jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie?

Po pierwsze, moim skromnym zdaniem, każdy kolor ma swoją "filozofię". Raczej nikt nie wątpi, że nie zakłada się wściekłej czerwieni na pogrzeb ani kolorowej hawajskiej koszuli a la Cejrowski na rozmowę o pracę. Bardzo często kolor w który się ubieramy ma za zadanie coś wyrazić. Pastele - sukienka J. Hudson jest pastelowo różowa - czyli czyste kolory do których dodano bardzo dużo bieli są z definicji jasne, delikatne i czyste, nie zawierają w sobie ani trochę czerni (w przeciwieństwie do odcieni pudrowych). Zatem założenie czegoś pastelowego ma sens jedynie w tych stylizacjach, w których chcemy podkreślić właśnie tą delikatność i jasność. Jennifer Hudson nie jest jasna i delikatna, ma zdecydowaną, nasyconą, ciemną urodę która w zestawieniu z delikatnością sukienki staje się już zbyt ciemna i niezbyt atrakcyjna (IMHO). W pastelach wyglądają tak naprawdę dobrze tylko blondynki i to te "rozbielone", a nie "przyszarzałe", bo tylko one mają szansę wystylizować się na naprawdę jasne i delikatne. Na przykład Taylor Swift:



Stylizacja na słodkiego aniołka nie każdemu musi się podobać, ale patrząc na to zdjęcie ja przynajmniej nie mam wrażenia, że kolory się ze sobą "kłócą". Miało być słodko i delikatnie i jest. Jennifer Hudson w podobnych kolorach powyżej z pewnością słodko i delikatnie nie wyglądała.

Innym przykładem jest słoneczny odcień żółtego - ciepły, wyrazisty i radosny. Użycie go np. u osoby bladej, o delikatnej, "przyszarzałej" urodzie będzie zupełnie bez sensu, bo jego ciepło i wyrazistość niestety nie udzielą się tej osobie, tylko sprawią, że skóra będzie wyglądała na zmęczoną i niezdrową.

Jest słonecznie i wesoło i w dodatku naturalnie? Jest:-D












                                           A w przypadku "chłodnej" Lily Collins?


Jak uniknąć takich błędów? Tak jak już pisałam wcześniej, najważniejsze to rozpoznać swoją główną cechę. Czasem jest to dość proste, czasem nawet profesjonalny kolorysta będzie miał z tym problem. Kiedy jednak już to odkryjemy (a nawet zanim to się stanie:-), powinnyśmy trzymać się z daleka od kolorów przeciwnych do naszego typu urody czyli:

- typy ciemne nie ubierają się od stóp do głów na jasno, bo w efekcie mogą wyglądać "ziemiście" i starzej
- typy jasne unikają ciemnych kolorów, bo będą wyglądać smutno i blado
- typy ciepłe strzegą się chłodnych odcieni, żeby nie wyglądać jak po żółtaczce
- typy chłodne unikają ciepłych kolorów, bo przy nich wyglądają niezdrowo
- typy przygaszone (delikatne) nie ubierają się na jaskrawo, bo nie będzie ich widać
- typy czyste (kontrastowe) nie zakładają zgaszonych odcieni, bo, m.in., ubrania będą na nich wyglądać jak niedoprane

Jeśli jednak koniecznie chcemy założyć coś do nas niepasującego, to warto zdawać sobie sprawę jak to "niedopasowanie" złagodzić, żeby wyglądać korzystnie. Jeszcze jeden przykład:

Wspomniana już Taylor Swift jest jasna i raczej mało kontrastowa, ale w tej kontrastowej sukience wygląda ok:



Ta stylizacja uszła jej na sucho dzięki mocnemu makijażowi. Gdyby zrobiła sobie make-up typu nude, byłoby znacznie gorzej, cała jej uroda zostałaby przytłoczona tą sukienką. Poza tym jest bardzo młoda i takie "ekscesy":-D mogą jeszcze "przejść. Jednak za kilkanaście lat nie powinna już tego powtarzać, chyba że chce wyglądać jak przysłowiowa "stara pudernica". Poniżej dowód, że w równie mocnej kolorystyce można wyglądać dobrze bez zmalowywania się:


Jessica Szohr (jedna z kolejnych na mojej liście do zanalizowania, wietrzę w niej dość rzadko spotykany typ kontrastowy) nie musiała robić sobie makijażu pin-up, żeby i przy tej sukience było widać, że jednak ma oczy i usta:-))

Czas do pracy:( W następnej notce spróbuję podsumować ciepło i chłód i może za jednym zamachem napiszę coś niezmiernie ciekawego o tym jak odkryć w sobie typ ciemny i jasny. Wiem że mój blog nie bije (póki co:P) rekordów popularności, jednak wszystkich zabłąkanych tu wędrowców zachęcam do wyrażania swojej opinii na temat zdjęć.  Czasem jak się tak na nie napatrzę to zaczynam mieć wrażenie, że już nic do nikogo nie pasuje lub że wszystko pasuje do wszystkiego:)) dlatego naprawdę będę bardzo wdzięczna za opinie czy zgadzacie się z moimi tu teoriami czy nie:-)


9 komentarzy:

  1. Swietny post. Zwiezle i na temat:) wczoraj u Wojewodzkiego (nie wiem czy ogladalas) byla polska aktorka Magda Szejbal i, moim zdaniem, wygladala wyjatkowo niekorzystnie. Bylabym niezmiernie ciekawa, jaki typ kolorystyczny bys u niej stwierdzila:) Patrzylam na jej zdjecia, ale glupieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:* Nie oglądałam wczoraj, ale przejrzałam jej fotki w necie i na pierwszy rzut oka Magda Szejbal wygląda mi na ciepłą wiosnę lub zgaszoną jesień (te 2 typy, jeśli są brązowookie, często się chyba mylą; muszę kiedyś opracować system rozpoznawania:). Może ją zanalizuję niedługo, to podyskutujemy:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. odwalasz kawał dobrej roboty! :) bardzo mi się to przyda, bo sama czasem mam ze sobą problem :P wiem, co mi zdecydowanie NIE pasuje, ale co mi pasuje, to już nie zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za miłe słowa:-) Jakbyś miała jakieś pytania to pisz śmiało, spróbuję pomóc:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam w takim razie niecierpliwie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, niestety MACa Pro w Polsce nie ma:( najblizszy w Berlinie. Wracaj do dzialania na blogu, tesknie za postami o analizie!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zgodzę się, jasne i czyste kolory (rozbielone) nadają się dla czystych typów, tylko trzeba się trzymać naturalnego poziomu kontrastów.

    U typów mocno kontrastowych (np. zima, intensywna wiosna) takie kolory sprawdzą się całkiem dobrze (w odpowiednim odcieniu rzecz jasna) ale nie mogą zlewać się z resztą, np. ze skórą, stąd odcienie cieliste i blade u jasnoskórych zim wymagają dobrego oka do kolorów. Natomiast na ciemnoskórych typach kontrastowych są właśnie fajnie twarzowe. Tyle, że trzeba pamiętać o właściwym odcieniu.

    Nie wiem, jakim typem jest pani Hudson, ale obejrzałam sobie jej zdjęcia i zauważyłam, że chociaż na wielu ma cielistą szminkę, to wygląda w niej bardzo źle - kiedy szminka zlewa się ze skórą, jej twarz się rozmywa. Widać więc, że ma co najmniej średni poziom kontrastów. Niestety również na zdjęciu z Versace postanowiła najwyraźniej skopiować makijaż Donatelli i wygląda w nim strasznie - zbyt cieliste usta + ciemne oczy nadają upiorny wygląd, gdyby miała szminkę taką jak tutaj:
    http://l2.yimg.com/bt/api/res/1.2/nnbBOYOU1glZQHjZsbWP8g--/YXBwaWQ9eW5ld3M7Zmk9ZmlsbDtoPTI4NztxPTg1O3c9MjE1/http://l.yimg.com/os/251/2012/04/10/138660979-jpg_174745.jpg
    czyli raczej w kolorze torebki, to pewnie wyglądałby o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się generalnie zgodzę ze wszystkim co napisałaś:-), poza tym, że rozbielone kolory (przez co rozumiem pastele, takie jak np. sukienki Hudson i Versace) są dobre dla typów kontrastowych; po pierwsze, moim zdaniem osoba o "nasyconej" urodzie w słodkim różu czy błękicie będzie wyglądać w najlepszym przypadku jak lalka Barbie (czyli tandetnie), w najgorszym jak Doda (czyli wulgarnie); po drugie, ciężko jest skontrastować z czymś pastele - z czernią? cukierkowy róż z fuksją? Jakoś nie mam na to pomysłu, wydaje mi się, że pastele po prostu nie służą do kontrastowania ich z czymkolwiek, ale jeśli widziałaś gdzieś jakąś fajną stylizację ze skontrastowanymi pastelami, to chętnie popatrzę:-)
    Tak sobie jeszcze pomyślałam, że może chodziło Ci o tak zwane "lodowe pastele" (biały wymieszany dosłownie z kroplą czystego koloru) i one faktycznie dobrze się kontrastują i nadają się dla zim; tyle że te różowe sukienki ze zdjęcia są już zbyt nasycone różem, żeby mogły być "lodowe".
    Jeszcze raz dziękuję za komentarze:-) Mam nadzieję, że jeszcze nieraz podyskutujemy, no i już nie mogę się doczekać aż w spokoju będę mogła przestudiować Twojego bloga:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu występuje problem terminologii, dla mnie też pastele to kolory rozbielone, jaśniejsze wersje ale w analizie kolorystycznej na ogół używa się określenia pastele na kolory rozbielone i przygaszone a "lodowe, lukrowe" na rozbielone i czyste - to chyba kalka z angielskiego, ale nie jestem zupełnie pewna. Samą mnie to nurtuje i postaram się poszukać dobrej definicji po polsku.

    Niestety to jest problem, że większość literatury jest po angielsku i używa ichniej terminologii.

    OdpowiedzUsuń